O manipulacji

Niektóre formy manipulacji.

Zacznijmy od funkcjonujących w mediach fałszywych stwierdzeń, starających się wykazać bezprzedmiotowość używania terminu manipulacja do opisu działania destrukcyjnych sekt.

Mit pierwszy.
W sekcie są tylko ludzie, którzy ją świadomie wybrali.
Niezmiernie rzadko do kultu przychodzi ktoś bez usilnych starań grupy. Sekta aktywnie werbuje członków, szukając potencjalnie przydatnych do swoich celów – ludzi młodych, zdrowych, bogatych, mających prestiż społeczny, dostęp do władzy, edukacji, mediów… Robi to w sposób nieuczciwy, pozbawiając człowieka szansy prawdziwego wyboru.

Mit drugi.
Jeśli ktoś wierzy w „zielony szczypiorek, to sam musi się przekonać, że to nieprawda” (cytat z „Gazety Wyborczej”), czyli członków sekty należy zostawić ich losowi. Członek sekty jest tak skutecznie odcięty od świata i zaplątany w różne zależności, że szansa na samodzielne odrzucenie bzdur jest podobna do szansy, jaką miał fanatyczny stalinowski komunista na odkrycie w Stalinie potwornego zbrodniarza (sekty to wyspy totalitaryzmu we współczesnym demokratycznym w większości świecie, stąd porównanie jest adekwatne.). Często ten „zielony szczypiorek”, czyli zdaniem dziennikarki „Wyborczej” niegroźny system sekty, każe ludziom zakładać sobie plastykowe worki na głowę, by z UFO dolecieć do nieba, zabić się, by osiągnąć układ Syriusza, znaleźć śmierć w dżungli Ameryki Środkowej lub w zbiorowych grobach w Afryce. Oczywiście, to są największe tragedie. Zdecydowanie więcej sekt nie zabija, ale niszczy zdrowie psychiczne, szansę na rozwój rodzinny i społeczny swoich ofiar. Nie mogą na to spokojnie patrzeć ci, którym zależy na swoich bliskich uwikłanych w kult. Natomiast z wielkim spokojem i filozoficznym dystansem komentują rzeczywistość sekty doktrynerzy tolerancji : przecież wszystko jest względne, wiara w święte szczury równie wartościowa jak monoteizm, wybór małżonka przez „mesjasza” i poznanie go na sześć godzin przed ceremonią zaślubin to ciekawa alternatywa narzeczeństwa, są to odmienności kulturowe itd.

Mit trzeci.
Manipulują wszyscy, cóż wielkiego robią więc sekty? To szczególnie perfidny fałsz, bo ma pozory prawdy. Rzeczywiście twórcy reklam towarów i kreatorzy wizerunków polityków i ich partii wykorzystują wszelkie zdobycze psychologii, by wpłynąć na wybory konsumentów i wyborców. Nawet tradycyjnym religiom dałoby się też wytknąć jakieś wykroczenia w tej dziedzinie. Dlaczego więc manipulacja w sektach jest tak bardzo karygodna?

  • Po pierwsze, istotność celu manipulacji. Twórcy reklam starają się wpłynąć tylko na nasze zakupy, polityków interesują głosy, a destrukcyjne sekty BIORĄ WSZYSTKO, co posiadamy i czym jesteśmy: lata życia, nasze zdolności, zdrowie, życie duchowe, wszelkie dobra materialne. To jest stawka manipulacji sekty. Zdobycz staje się „dobrowolnym” niewolnikiem.
  • Po drugie, w grę wchodzi problem skali (siły oddziaływania) manipulacji w mediach i w sektach. Można tu użyć prostego porównania: może nas popychać wiosenny wietrzyk, może huragan, czy nie ma różnicy między „pchaniem” nas przez jeden i drugi? Sekta w swojej manipulacji dysponuje wpływem grupy, autorytetu, możliwością zmiany podstaw światopoglądowych widzenia rzeczywistości, ukrytą hipnozą. To potężne mechanizmy oddziaływania na człowieka, szczególnie, gdy można go odizolować od dotychczasowego środowiska i kontrolować cały jego czas.
  • I po trzecie – sprawa niszczących konsekwencji. Ludzie niszczą się sami przez różne nałogi i błędne decyzje, ale jak patrzeć spokojnie na sektę, która profesjonalnie „pomaga” w wyborze zniewolenia i śmierci? Mamy prawo jako społeczeństwo domagać się od wszystkich grup, pragnących przywileju uznania siebie za reprezentujące autentyczne duchowe wartości, przestrzegania wysokich standardów szacunku dla ludzkich wyborów religijnych.

Członkowie sekty są gotowi do znudzenia powtarzać, że żadnego „prania mózgu” nie przeszli, a dopiero poznając grupę wiedzą, co to szczęście i serdecznie życzą tym biedakom z zewnętrznego świata, by również doświadczyli „oświecenia”. Takie deklaracje mogą być składane nawet wtedy, gdy „bracia” są daleko i o fizycznej presji kultu nie może być mowy. Dlaczego więc ruchy obrony posądzają sekty o manipulację? Mając bliskich uwikłanych w kulty i pomagając ich ofiarom, mamy okazję widzieć, jak się takich „dobrowolnych” członków „produkuje”. Sam temat jest godny wielu poważnych prac naukowych i są one prowadzone. Grupy religijne i parareligijne mają prawo dzielić się swoimi przekonaniami, choćby były najdziwniejsze i tego nie negujemy. Problem tkwi w tym, jak to robią. Uczciwa prezentacja własnych poglądów powinna obejmować:

  1. Przedstawienie prawdziwych i pełnych informacji o sobie i swoich przekonaniach.
  2. Pragnienie, by osoba, z którą rozmawiam była w jak najlepszej kondycji umysłowej i by mogła dokładnie przeanalizować propozycję.
  3. Unikanie wywierania presji różnego typu, która przeszkadza w podjęciu własnej decyzji.
  4. Niezakłócanie autonomii i samodzielności adresata propozycji. Każdy z tych punktów jest na wiele sposobów łamany przez sekty. Spróbujmy to pokrótce opisać.
  • Ad.1. Manipulacja informacją.Już pierwsze spotkanie z werbownikami sekty najczęściej wiąże się z zatajeniem informacji, z kim rozmawiamy – podaje się fałszywe lub mylące dane. Kult uniemożliwia w ten sposób skorzystanie ze społecznego doświadczenia, zgromadzonego w „uprzedzeniach” wobec toksycznych organizacji. Doskonałą okazją dla sekt są imprezy typu festiwal kultury, obóz językowy, kurs doskonalenia osobowości, a nawet pielgrzymka, gdzie werbownicy mogą pozostać anonimowi. Kiedy już grupa ma pierwsze nitki kontroli nad nowicjuszem nadal starannie chowa „trudne elementy doktryny” (nie znajdzie się ich również dokładnie czytając całą literaturę udostępnioną przez kult), a nawet oszukuje go podając „tymczasowe interpretacje”. Tak samo traktuje społeczeństwo, zachowując prawdziwe przekonania dla najbardziej wtajemniczonych. W samookreśleniu kulty uwielbiają podszywać się pod uznane społecznie autorytety: instytut, uniwersytet, nauka, wiedza, ośrodek badawczy czy tradycje religijne, np. hinduizm, buddyzm.
  • Ad. 2. Zakłócanie normalnego funkcjonowania mózgu.Najczęściej pojawia się tu skojarzenie, że w sekcie niejawnie podawane narkotyki lub leki psychotropowe. Oczywiście tak być może. Najbardziej toksyczne grupy nie gardzą żadnymi środkami. Werbowany może czuć się wtedy naprawdę wyjątkowo w towarzystwie grupy i być bardzo otwarty, podatny na sugestię. Jednak, aby móc skutecznie wpływać na funkcjonowanie mózgu środki chemiczne nie są konieczne. Odpowiednio dobrane ćwiczenia gimnastyczne, kontrola oddechu, postawa medytacyjna, silna sugestia, mantry, potrafią wywołać odmienne stany świadomości. Szczególnie warto zwrócić uwagę na niejawne stosowanie hipnozy. Jak można przeczytać w podręcznikach psychiatrii, zablokowanie czynności tworu siatkowatego, odpowiedzialnego za czuwanie, może nastąpić przy nadmiarze lub zbyt małej ilości tlenu lub przez sugestię (również farmakologicznie, ale to wiąże się z ryzykiem śmierci przez uduszenie). Liderzy sekty mając „kursantów” w stanie transu nie prowadzą wykładu, ale seans sugestii. Uzyskane w taki sposób „przekonania” nie mają nic wspólnego z racjonalnością. Ciekawe, że jeden z liderów kultu uzasadniał taki oparty na pustosłowiu światopogląd nieznanym na Zachodzie zmysłem rozpoznania prawdy bez potrzeby dowodów i logicznej analizy. Niestety, by manipulować cudzym umysłem wystarczą również bardziej prymitywne środki – jeśli sekcie uda się wywabić werbowanego na kilkudniowe wykłady, wystarczy nie dopuścić do wysypiania się uczestników i zasypać ich nadmiarem informacji.
  • Ad. 3. Manipulowanie wpływem grupy, autorytetu.Psychologowie społeczni przedstawili w wielu szokujących doświadczeniach, jak bardzo potrafimy ulegać wpływowi innych. Nawet nasze spostrzeganie świata ulega zmianie, gdy wszyscy dookoła mówią jednym głosem. Jeszcze trudniej jest nie poddać się wpływowi autorytetu. Większość „porządnych” ludzi poddanych pewnemu eksperymentowi dała się skłonić autorytetowi do stosowania tortur wobec innych uczestników. Sekty mają swoje autorytety – inkarnacje boga, boskich guru, mesjaszy i niestety podlegli im członkowie posłusznie składają fałszywe zeznania, kradną, a nawet mogą zabijać. Sekty bazują także na naszych emocjonalnych potrzebach: przynależności, akceptacji, miłości. Dlatego werbowany bardzo szybko otrzyma zaproszenie do grupy, w której odkrywa, że spotkał wspaniałych, wsłuchanych w jego słowa ludzi (strategia „bombardowania” miłością). I cóż w tym złego, pytała niedawno w „Gazecie Wyborczej” dziennikarka. Może ułatwiłaby jej zrozumienie tego arcytrudnego problemu analogia do działań oszusta matrymonialnego, który też jest miły, by zdobywszy zaufanie obrabować i zranić. On jest i tak bardziej łaskawy od sekty – bierze tylko rzeczy, a kult również ich właściciela. Ci wspaniali przyjaciele z czasem staną się prawdziwą i jedyną rodziną, guru prawdziwym ojcem, a doktryna sekty prawdą absolutną. Jeśli kiedyś zwerbowany dojdzie do wniosku, że z grupą jest coś nie tak i odejdzie, reakcją kultu jest w najlepszym razie wrogość i pogarda, w najgorszym – wysłanie fanatycznego mordercy.
  • Ad. 4. Odcinanie werbowanego od nie-kultowego świata, uzależnianie od grupy oraz ścisła kontrola aktywności.

    Nauczanie kultu szybko demaskuje zaprzedanie złu zewnętrznego świata. Rodzice to uwikłani materialiści, którzy ze skrajnej ignorancji przeciwni są rozwojowi duchowemu, duchowni nie mają pojęcia o prawdziwej duchowości, tylko grupa kultowa osiągnęła poznanie, władzę nad kosmosem, materią, mocą. Powinieneś wykorzystywać czas: powiemy ci dokładnie, co masz kiedy robić… Wkrótce werbowany nie ma poza kultem już niczego oprócz „czyhających na niego demonów i miliardów wulgarnych, ciemnych ludzi”. Psychologia społeczna odkrywa również inną, wykorzystywaną przez sekty, prawidłowość: wypracowane w ciągu życia mechanizmy obronne bronią jedności naszej osobowości. Niech ilustracją będzie przykład nawróconych na komunizm jeńców amerykańskich z czasów wojny koreańskiej. Chińczycy osiągali takie konwersje również bez stosowania tortur. Kazali Amerykanom pisać wypracowania o wadach kapitalizmu obiecując nagrodę w postaci kilku papierosów. Cóż, nie ma systemów doskonałych… Jeńcy musieli sobie jednak wytłumaczyć dlaczego się na to zgodzili, bo przecież nie dla dwóch papierosów. Szybko uznali, że widocznie są na tyle światli, by dostrzec złożoność świata. Po pierwszym kroku przyszedł następny i następny – dając w efekcie zagorzałych komunistów. Sekta również stosuje metodę małych kroków, nie dopuszczając do całościowej wizji i świadomej decyzji. Szczególnie podatni na manipulację są ludzie w momentach załamania, kryzysu. Również nastolatki, jeśli za swoje odniesienie uznają znajomych z sekty, nie potrafią się skutecznie bronić przed psychomanipulacjami. Po osiągnięciu przez nich pełnoletności sekta szybko pokaże rodzicom, do kogo teraz należą ich dzieci.